Hejka! Pora na kolejne ćwiczenie. Zastanawiam się jak to możliwe, że czytam notkę i w kilka minut, na poczekaniu mam opowiadanie. Krótkie, bo krótkie, ale mam. Bez żadnego wysiłku. Podoba mi się to! Oto notka: " Bohater – najbardziej męski mężczyzna w okolicy – staje właśnie przed najstraszliwszym wyzwaniem w swoim życiu. Literalnie. Jest o krok od narobienia w gacie i przystąpienia do spektakularnej ucieczki (akhem… to znaczy, odwrotu na z góry upatrzone pozycje; bohaterskiego odwrotu, żeby nie było). Co wywołuje w nim takie przerażenie? Czy staje naprzeciw pewnej śmierci samotnie, czy ktoś mu towarzyszy? Czy podoła wyzwaniu? Wyobraź sobie tę scenę, wybierz punkt widzenia i odpowiedni ton – po czym napisz krótką opowieść o odwadze (lub braku tejże)." Moje wykonanie: Odłożył telefon odmówiwszy kolegom wyjścia na piłkę, gdyż zaprosił dziś do siebie swoją dziewczynę. Krzątał się z lekka zestresowany po domu, sprzątając i przygotowując coś na poczęstunek. Spr...
Notka do ćwiczenia 2:
Winda, którą jedzie Twój bohater, psuje się w pół drogi na czwarte piętro galerii handlowej. Nie działają przyciski, nie da się otworzyć drzwi. Po chwili gaśnie światło. Nie słychać niczego poza ludźmi zamkniętymi w kabinie. Jak reagują? Jak reaguje Twój bohater?
Oto co wytworzyła moja wyobraźnia:
W ostatniej chwili dobiegł do zamykającej się już windy. Ledwo się tam wcisnął, bo w tym samym czasie na piętro czwarte postanowił pojechać cały tłum, w tym mężczyzna w garniturze i z teczką w ręku, kobieta w ciąży, tata z małą dziewczynką, zakochana para i starsza babcia z laską. Drzwi windy się zamknęły i na chwilę ucichł gwar galerii. Winda ruszyła, ale tuż po minięciu drugiego piętra rozległ się głuchy huk i wszyscy poczuli wstrząs. Wszyscy zaczęli nerwowo rozglądać się dookoła, zastanawiając się co się dzieje. Dawid zachował zimną krew i zrobił to, co przyszło mu jako pierwsze do głowy, czyli wcisnął przycisk otwierający drzwi. Nie działał. Inne również. Winda stanęła i ani drgnęła.
- No nie, to już drugi raz w tym tygodniu. - Powiedziała dziewczyna do swojego chłopaka.
- Wiecznie te windy się psują. - Odrzekł. - Mówiłem, że wolę iść schodami, ale ty się uparłaś.
- Zepsuła się. Co teraz będzie? - Zapytała Dawida starsza pani.
- Trzeba czekać na pomoc. - Odrzekł wciskając przycisk z napisem "Pomoc". Mężczyzna w garniturze, wyraźnie zirytowany sytuacją, wyjął telefon i wściekł się jeszcze bardziej stwierdziwszy, że nie ma zasięgu. Zerkał co chwilę na zegarek, który miał na ręce. Na czole miał krople potu.
- Spokojnie, proszę pana, przyjdą, pomogą nam. - Powiedziała mu starsza pani, na co on burknął, że za chwilę spóźni się na rozmowę o pracę. Wtem zamigotało światło i po chwili zgasło całkiem. Wszystkich w windzie ogarnął strach. Najbardziej bała się mała dziewczynka, którą tata tulił mocno do siebie. Kobieta w ciąży oparła się o ścianę windy ciężko oddychając. Ze stresu źle się poczuła. Dawid podał jej wodę ze swojego plecaka. Ciężko oddychała, było jej słabo. Dziewczynka zaczęła marudzić, że chce jej się siku, a tata próbował jej wytłumaczyć, że musi teraz wytrzymać. Młody chłopak tulił przestraszoną dziewczynę.
- Przepraszam kochanie! - Wyjąkała. - Następnym razem idziemy schodami. Ja już nigdy nie wsiądę do windy!
- Spokojnie skarbie, na pewno nas uratują. - Pocieszał ją chłopak próbując przekonać samego siebie.
- Kocham cię! - Szepnęła. Chciał odpowiedzieć, ale odezwał się facet w garniturze:
- Taa, jasne! Ciekawe jak nas uratują, skoro nie da się wezwać pomocy, bo tu nie ma zasięgu.
- Wcisnąłem przycisk "pomoc". - Powiedział mu Dawid. - Trzeba czekać.
- Ile?! - Spytał zdenerwowany. - Za chwilę przepadnie mi praca, na której mi zależy!
- To się nazywa, proszę pana, złośliwość rzeczy martwych - Wtrąciła się staruszka. - Ja ledwie już stoję na nogach i nie marudzę. Cóż, trzeba cierpliwie czekać. - Nie było innego wyboru, choć trwało to w nieskończoność. Dziewczynka płakała coraz bardziej. Kobieta w ciąży osunęła się na ziemię i też zaczęła płakać ze strachu o swoje maleństwo. Dawid próbował ją wspierać. Zakochana para tkwiła w uścisku milcząc. Czekanie było męczące, ale nikt nie tracił nadziei...
Komentarze
Prześlij komentarz